4 lutego 2014

8.




' Do you see me?
I'm standin' here along, I'm standin' here alone
Do you see me?
Where else would I go? Where else would I go?
Cause I want to come home
Cause I want to come home
Cause I want to come home '



Wykończona szorowaniem wszystkich podłóg w mieszkaniu padam na kanapę. Rodzice dzwonili, że będą przed szóstą, więc została mi mniej więcej godzina na przygotowanie kolacji. Jestem jednak zbyt wykończona, aby podnieść swoje cztery litery. Pomyśleć, że dążę do kariery zawodowego sportowca...
Mija sporo czasu, zanim w końcu podnoszę się z sofy. Nie spieszę się jednak z szykowaniem jedzenia, robię wszystko w normalnym tempie. Udało mi się nawet wziąć szybki prysznic przed wyczekiwanym dzwonkiem do drzwi.
- Skarbie! Jak my cię dawno nie widzieliśmy! - krzyczy mama na wejściu. - Zmizerniałaś! 
- Miło cię widzieć mamo. Tato! - ściskam się z ojcem. - Tęskniłam!
Pomagam rodzicom wnieść walizki do środka. Siadamy do nakrytego stołu i, jak to ma w zwyczaju, mój ojciec na wstępie pyta o sprawy związane z tenisem. Odpowiadam krótko i zwięźle, bo prawda jest taka, że ostatnio zaniedbałam moje treningi. W końcu jednak mama upomina tatę, że nie jesteśmy na przesłuchaniu, jednak sama zaczyna zachowywać się jak policja.
- Uzgodniliście już coś z Łukaszem na temat ślubu? - pyta się.
- Niezbyt wiele - odpowiadam. - Jedynie, że ślub najprawdopodobniej odbędzie się w przyszłym roku.
- Świetnie! Powinnaś zacząć już wszystko planować. Nie mogę się wprost doczekać, kiedy zobaczę cię w białej sukni ślubnej!
- Z organizacji własnego ślubu nic nie wyjdzie. Będzie to dość ważne wydarzenie w świecie biznesu i wszystkim zajmą się profesjonaliści.
Na widok mojej zdołowanej miny mama momentalnie zmienia temat. Wypytuje teraz o Michała, co od razu podłapuje tata. Jakby się umówili.
- Może mamy przygotowywać się na powitanie w rodzinie innego zięcia?
- MAMO!!!
- Z Michałem pasujecie do siebie bardziej - stwierdza ojciec.
- A skąd ty o tym wiesz tato, co? W końcu kiedy łączyło nas coś, byliśmy dziećmi.
- To się po prostu wie!!

Po kolacji postanawiamy wybrać się na spacer. Rodzice szykują się w pokoju, a ja zmywam naczynia, kiedy nieoczekiwanie ktoś odzywa się tuż za moimi plecami.
- Przyniosłem ci tę książkę, która pożyczyłem jakiś czas temu.
Podskakuję w miejscu i wypuszczam z dłoni łyżeczkę, która upada z powrotem do zlewu. Odwracam się przodem do Kubiaka, mierzę go wzrokiem i staram się uspokoić przyspieszone bicie serca.
- No co? Drzwi były otwarte - śmieje się, na co ja tylko kręcę głową. - Ładnie wyglądasz - mówi. - Jakaś szczególna okazja? Randka z Łukaszem? Może przeszkadzam?
- Rodzice przyjechali. Niestety przegapiłeś jedzenie.
- No masz ci los!
- Właśnie wychodzimy na spacer, chciałbyś może pójść z nami? 
- Nie, nie będę wam przeszkadzał.
- Cudownie! Za 10 minut na dole - wypycham go za drzwi i na pożegnanie całuję w policzek.

Maszerujemy uliczkami w parku. Michał zasypywany jest pytaniami przez tatę, a ja na spokojnie rozmawiam z mamą, która usilnie próbuje mi wmówić, że ślub w Boże Narodzenie nie jest najlepszym pomysłem. W sumie, mnie też nie podoba się ten pomysł, ale Łukasz tłumaczy się, że właśnie wtedy większość biznesmenów będzie w stanie się pojawić, przez co zrobi więcej interesów. Tyle, prosta matematyka...
Po dłuższym czasie rodzice oznajmiają, że są już zmęczeni, więc wrócą do mieszkania. Chcemy wracać razem z nimi, jednak są temu przeciwni. 
- Jesteście młodzi, korzystajcie z tak ładnej pogody - mówi mama.
- Póki jeszcze możecie! - śmieje się tata.
Zostajemy więc sami. Kubiak co chwilę próbuje mnie rozśmieszyć, co mu się udaje.
- Kanapka z pastą do zębów, pomysł Bartmana - mówi. - Nigdy nie próbuj, podobnie jak...
- Pizzy z potrójną ilością sera - wcinam mu się w zdanie - według przepisu Michała Kubiaka. OKROPNOŚĆ! - śmieję się.
- Osz ty! - krzyczy i zaczyna mnie gonić.
Uciekam przed nim, biegając między drzewami. Jestem zwinniejsza niż on, więc nie ma problemów z ich omijaniem. W końcu dobiegam do placu zabaw, gdzie migiem wchodzę na budowlę ze zjeżdżalnią i siadam ukryta w kącie. Próbuję uspokoić swój przyspieszony oddech, jednocześnie usiłując nie wybuchnąć śmiechem. Jak dzieci...
W pewnej chwili czuję jak ktoś chwyta moją dłoń, a kiedy odwracam głowę, Michał pojawia się z dołu, jakby wyburzał się z wody i siada tuż obok mnie. 
- Mam cię - mówi.
Podnosi wzrok na mnie. Jego usta wyginają się w delikatnym uśmiechu, a w oczach dostrzegam niewielki błysk. Oddycha ciężko. Podnoszę wolną dłoń i przeczesuję mu włosy palcami, uśmiechając się przy tym. 
Patrzymy sobie w oczy, które nie wiedzieć czemu są coraz bliżej siebie. W końcu, gdy nasze twarze dzielą milimetry, nie mogę się powstrzymać i spoglądam na jego usta. Kuszą mnie... Mam ochotę go pocałować... Tak bardzo chcę to zrobić...
Zamykam oczy. Już czuję smak jego ust, tak dawno zapomniany. Tyle lat rozłąki, TYLE LAT...
Czuję jego delikatne, zaschnięte wargi na swoich, kiedy mój telefon zaczyna dzwonić, a my odrywamy się od siebie jak oparzeni.
*
Nie ma słów, które mogą wyrazić, jak bardzo Was przepraszam, że mnie nie było, jednak nie mogę obiecać, że będę częściej! Powiem szczerze - gdyby jakimś cudem udało mi się odzyskać mój laptop (który ciągle się psuje) i zorganizować czas - może wtedy udałoby mi się co nieco napisać ;) Na razie - szansy brak. Pozdrawiam! :*

4 komentarze:

  1. Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział;) No w końcu między nimi doszło do czegoś a ty kończysz rozdział i mówisz, że nie wiesz kiedy kolejny. No eeej...
    Pozdrawiam;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Dla Łukasza ślub, to można powiedzieć, że dobra inwestycja. Jeśli on tak mówi, gdyby mi mój narzeczony powiedział, to pomyślałabym, że ja go wcale nie interesuje, tylko głupie interesy. Za to Kubiak mmm *.* :D fajnie, że coś między nimi w końcu zaszło, tylko ten telefon :/ eh... Szkoda, że tak rzadko dodajesz.
    Pozdrawiam natt000

    OdpowiedzUsuń
  3. KOŃ-CÓW-KA.

    Czekałam na to.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadłam tu przypadkiem..
    Dlaczego to jest nie dokończone?
    To jest pięknie opowiadanie i chciałabym przeczytać do końca.Może warto po 6 latach tutaj wrócić...
    Proszę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń