7 maja 2013

5.


' You can fall if you want to
Ot's just a matter of how far
You've treasured our home town
But you've forgotten where yor are
And it will stay with you until you're ming's been found
And it has been found wondering around '

Miesiąc, dokładnie tyle czasu mieszkam już w Żorach. Tyle też czasu potrzebowałam by znowu zaprzyjaźnić się z Kubiakiem. 
Teraz prawie każdy wieczór spędzamy razem, oglądając film, jedząc kolację lub wychodząc gdzieś na miasto. Z powrotem do mieszkania nie mamy problemów, bo jak się okazało... Michał mieszka pode mną.
Po tym to mnie już nic nie zaskoczy.
Bywałam na większości treningów, przez co zakolegowałam się z innymi siatkarzami. Są naprawdę mili i świetnie się z nimi rozmawia na przeróżne tematy.
Dzisiaj zaczyna się sezon klubowy, więc idę pokibicować Jastrzębianom. Nie wybieram się tam tylko dlatego, że siatkarze mnie zaprosili (tak, na czele z Kubiakiem), ale też dlatego, że Łukasz mi kazał. "To będzie świetna reklama! W końcu firma jest jednym ze sponsorów, a ty, jako moja narzeczona..." bla bla bla! Coraz częściej mam wrażenie, że nie jestem dla Lewandowskiego tym, kim byłam jeszcze jakiś czas temu. Teraz to po prostu ładna buzia, która pomoże mu się wybić jeszcze bardziej (chociaż sama nie wiem, czy to jeszcze możliwe).
Nie ma go całymi tygodniami, żeby z łaski swojej zjawić się na jeden, góra dwa dni i znowu gdzieś wybyć. Kocham go, ale chwilami zastanawiam się, czy na pewno chcę takiego życia. Czasu na rozmyślanie jest coraz mniej, bo planowanie ślubu idzie pełną parą. 
Ostatnio rozmawiałam też z mamą, która była zawiedziona faktem, że nie może pomóc w organizacji uroczystości zaślubin swojej JEDYNEJ córki. Tak, słowo "jedynej" podkreślała miliony razy. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że to nie ode mnie zależy i ja też nie mam nic do gadania. Powiedziałam jej też, że znowu zaczęłam kontaktować się z Kubiakiem, na co ona prychnęła. Takiego czegoś się po niej nie spodziewałam, ale jeszcze bardziej zaskoczył mnie mój ojciec. "Michał? Ten twój chłopak, z którym byłaś nie rozłączna? Kochanie, coś mi się wydaje, że jednak będziesz organizować ślub Wiki tylko z innym chłoptasiem!" Nie ma to jak kochający rodzice, którzy wierzą w twój związek. W twój OBECNY związek.
Założyłam białą koszulę bez rękawów z grubym czarnym paskiem wzdłuż przyszytych guzików, którą luźno włożyłam w czarne obcisłe spodnie opięte wąskim skórzanym paskiem. Na to pastelowa marynarka, czarne szpilki na nogi i byłam gotowa, żeby wyjść na mecz "w interesach". Nigdy nie lubiłam mocnego makijażu, więc podkreśliłam swoje oczy kredką i tuszem do rzęs, nałożyłam róż na policzki i delikatny błyszczyk na usta. Teraz już byłam gotowa na podbicie hali w Jastrzębiu!
Zarzuciłam swoją torbę na ramię i wyszłam z mieszkania. W szybkim tempie przebyłam te kilkanaście schodków dzielące nasze piętra i znalazłam się pod drzwiami Michała. Otworzył mi chwilę po tym, jak użyłam jego dzwonka. Wkurzony wpuścił mnie do środka i wrócił do wnętrza mieszkania, do salonu.
- Dobrze wiesz, że to nie było tak... - usłyszałam damski głos.
Najwidoczniej Kubiak nie był sam a zaraz wyjeżdżamy. Coś mi tu nie pasuje.
- To jak było?! - uniósł się siatkarz.
Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do salonu, skąd dobiegały głosy. Oparłam się bokiem o ścianę i zlustrowałam dziewczynę wzrokiem.
Szczupła, wysoka blondynka. Zadbana. Ładnie ubrana w drogie, markowe ciuchy. Kilka dni temu Kubiak pokazywał mi jej zdjęcie. Mówił coś, że kiedyś ze sobą byli, ale ta zostawiła go dla jakiegoś biznesmena. Chodziło jej głównie o to, żeby się wylansować.
- A to kto? - zapytała, mierząc mnie pełnym wrogości wzrokiem.
- Nie mam przed nią tajemnic - spojrzał na mnie. - Możesz śmiało mówić - uśmiechnął się sztucznie. 
Przez ten miesiąc poznałam go na tyle, żeby wiedzieć, że zaraz wybuchnie. Wtedy byłoby źle, bardzo źle. 
Oderwałam się od ściany i podeszłam do chłopaka. Delikatnie wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a on objął mnie ramieniem. Wyglądaliśmy jak para i w pewnym sensie o to chodziło, ale takie zachowanie to u nas codzienność. 
Poczułam jak napięte jest jego ciało, więc wtuliłam się w niego mocniej, żeby dodać mu otuchy. Podziałało, jednak na krótką chwilę.
- Teraz pieprzysz nastolatki - zakpiła, patrząc pewnym i wrogim wzrokiem na mnie.
Jeżeli chciała zdenerwować Kubiaka to mu się udało. Jego mięśnie znów stały się napięte, sztuczny uśmiech zniknął. Mocniej objął mnie ramieniem, jakby chciał mnie obronić przed złem tej kobiety. Chociaż może w ogóle, przed złem tego pieprzonego świata.
- Słuchaj, jeżeli masz zamiar ją obrażać to wyjdź i nie wracaj - syknął. Spojrzałam na niego. Jego źrenice były rozszerzone, a wzrok był pełen nienawiści. Miałam wrażenie, że zaraz rzuci się na nią z rękoma. - Teraz! - krzyknął.
Dziewczyna podskoczyła przerażona i zerknęła na niego przestraszona. Chyba pogubiła się w tym wszystkim.
- Ale... Michaś... - zmieniła ton swojego głosu na... poszkodowany, potrzebujący pomocy, wybaczenia. 
- Już!
Nic nie odpowiedziała. Po prostu odwróciła się na pięcie i wyszła. Zwyczajnie. 
Drzwi trzasnęły, a Michał westchnął głęboko, nadal mnie obejmując. Cały czas był zły, czułam to.
- Co to było? - zaśmiałam się, próbując ochłodzić jakoś atmosferę. Z marnym skutkiem, cały czas stał, napinając mięśnie. - Michał? - zapytałam z troską.
- To jak, jedziemy na mecz? - puścił mnie i wysilił się na uśmiech. Sztuczny, coś jest nie tak.
- Nie - odpowiedziałam. Spojrzał na mnie zaskoczony i oparł się o oparcie kanapy. - Powiesz mi o co chodzi?
- Sara - spuścił wzrok. - Opowiadałem ci o niej.
- To wiem, ale czego chciała? - przerwałam mu.
- A jak myślisz? - parsknął. Podniósł z podłogi swoją torbę, która leżała tuż przy fotelu i ruszył w stronę drzwi. Tuż przed skręceniem w korytarz stanął, odwrócił się do mnie i zapytał. - Idziesz?
Nie chciałam drążyć tego tematu. Po jego minie i zachowaniu domyśliłam się, co chciała ta kobieta. Kto ma czelność przychodzić do faceta, którego się najpierw zdradziło a następnie zostawiło dla jakiegoś bogacza i później prosić o wybaczenie?! No kto?!
Widocznie Sara - pusta małolata (pominę fakt, że była starsza ode mnie), którą interesują tylko pieniądze. Sława, czy to się w życiu w ogóle liczy? Naprawdę współczuję ludziom, którzy biorą sobie takie cele jako priorytet. 
Zeszliśmy na dół i pojechaliśmy pod hale w Jastrzębiu. Oczywiście nie obyło się bez tysięcy zdjęć Michała, rozdawania autografów i... spekulacji na temat mojej osoby. "To dziewczyna Kubiaka?" - słychać było co chwilę. Ludzie nie mają za grosz szacunku dla popularnych sportowców, aktorów, piosenkarzy... Ich życie prywatne to w końcu nie sprawa publiczna!
Kiedy udało nam się wejść do środka, Kubiak był już mocno spóźniony, więc tylko cmoknęłam go w policzek i życzyłam powodzenia. Odwzajemnił mój gest, skromnym, ale szczerym uśmiechem i zniknął za drzwiami. Ja natomiast, w towarzystwie prezesa Grodeckiego udałam się na trybuny. W miłej i wesołej atmosferze przesiedzieliśmy rozgrzewkę, a później cały mecz. Jastrzębianom udało się wygrać z Effectorem Kielce bez straty seta, co było świetnym rozpoczęciem sezonu. 
Tuż po meczu prezes zniknął z hali, więc zostałam pozostawiona sama sobie. Odczekałam kilkanaście minut, które ciągnęły się w nieskończoność, aż sala trochę opustoszeje. Schodkami zeszłam na dół i stanęłam przy barierkach, do których podszedł Kubiak. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on objął mnie w talii.
- Brawo, brawo, brawo! - wykrzyknęłam uradowana i ucałowałam go w policzek. - Byłeś niesamowity! - zaśmiał się.
- Jak tak ma być po każdym wygranym meczu, to będę częściej wygrywał - dopowiedział z uśmiechem.
- Palant - dałam mu kuksańca w bok, jednak sama się zaśmiałam. - Pospiesz się, poczekam w samochodzie - znów cmoknęłam go w polik. - I pogratuluj chłopakom ode mnie! - rzuciłam na wyjściu.
Michał coś jeszcze do mnie krzyczał, ale byłam już za drzwiami. Wsiadłam do samochodu i, słuchając muzyki, czekałam na Kubiaka, który zjawił się świeży i pachnący malinami (!) po pół godzinie. Pochyliłam się nad nim i powąchałam, żeby się upewnić czy to na pewno maliny. Spojrzałam na niego z politowaniem i wybuchłam śmiechem, zupełnie nie przejmując się jego zdezorientowaną miną i ciągłym pytaniem: "Ale o co chodzi?".
- Maliny? Serio?
- Łasko mi pożyczył - zaśmiał się.
Ach ci siatkarze... Z nimi nie sposób być ponurym.
*
Wiem, wiem, wiem.... Ale no w następnych rozdziałach będzie ciekawiej! :D

7 komentarzy:

  1. Co wiesz, co wiesz? Fajnie mają, że mogą na siebie nawzajem liczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tam się zgadzam z ojcem Wiktorii:p super, że mimo tego, że się kiedyś rozstali potrafią tak dobrze ze sobą żyć i mogą na siebie liczyć:)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem ile ta przyjaźń będzie jeszcze trwała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmmmm... :) czy ta przyjaźń potrwa wiecznie?! :D Rozdział świetny :) Czekam na kolejny rozdział o którym możesz mnie informować i zapraszam do siebie na nowy :D
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam cię na nowy rozdział u mnie :) :3 http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maliny od Łasko ? Wymiekłam całkowicie . xD

    ///http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń